Radio Białystok | Gość | prof. Joanna Sadowska - historyk z Uniwersytetu w Białymstoku
Agresja z 17 września 1939 r. nabiera szczególnego znaczenia w kontekście obecnej sytuacji geopolitycznej. - To, że dostrzegamy analogię między tamtymi wydarzeniami a teraźniejszością, jest oczywiste - podkreśla prof. Joanna Sadowska.
Obchodzimy 86. rocznicę sowieckiej agresji. Sowieci zadali cios walczącej już z Niemcami Polsce. Było to wynikiem tajnego protokołu do paktu Ribbentrop - Mołotow. Rozpoczęła się okupacja wschodnich terenów Polski.
Wydarzenia te nabierają szczególnego znaczenia w kontekście obecnej sytuacji za naszą wschodnią granicą, ataków hybrydowych na Polskę i nalotów rosyjskich dronów na nasz kraj.
Z historyk z Uniwersytetu w Białymstoku prof. Joanną Sadowską rozmawia Renata Reda.
Echo historii w dzisiejszej wojnie
Atak Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939 roku to jedno z wydarzeń, które szczególnie wraca we współczesnej debacie publicznej.
To, że wracają wspomnienia, że dostrzegamy analogię między tymi wydarzeniami, jest oczywiste. Tak jak w 1939 r. tak i obecnie mamy do czynienia z nieuzasadnionymi w naszej ocenie atakami naszego wschodniego sąsiada - czy na Ukrainę, czy na Polskę - mówi prof. Sadowska.
Zdaniem historyk szczególnie mocne podobieństwa widać w 2014 roku, kiedy Rosja po raz pierwszy otwarcie zaatakowała Ukrainę, a także w lutym 2022 roku.
Pakt Ribbentrop - Mołotow i powtarzane schematy
Prof. Sadowska przypomina, że agresja 17 września 1939 roku była realizacją scenariusza paktu Ribbentrop - Mołotow.
Hitler i Stalin, teoretycznie najwięksi przeciwnicy ideologiczni, postanowili iść przynajmniej przez jakiś czas ramię w ramię. Hitler zyskiwał bezpieczeństwo na wschodzie i wsparcie przy akcji wojennej, Stalin zyskiwał współpracownika i dużą część ziem polskich - podkreśla.
Dziś, jak zauważa, propaganda stosuje podobne mechanizmy.
Słowo "wojna" nie pada ani wtedy w 1939, ani teraz. Wtedy mówiono o łączeniu ziem białoruskich, o wyzwoleńczym pochodzie na zachód. Teraz mamy "operację specjalną" czy akcję "zielonych ludzików", jak się mówiło w 2014 roku. Czyli nie ma wojny, tylko jakieś działania usprawiedliwione względami moralnymi lub wręcz taką potrzebą opieki - tłumaczy.
Białoruś i antypolskie symbole
Szczególne znaczenie ma również symbolika stosowana przez sojuszniczkę Moskwy - Białoruś.
Od czterech lat 17 września to na Białorusi święto jedności narodowej. Jest to bardzo antypolskie działanie, prowokacyjne, wręcz taka ostentacja: nazwiemy historię inaczej i co nam zrobicie - ocenia prof. Sadowska.
Reakcje Zachodu: kiedyś i dziś
Historyk wskazuje także na różnicę w reakcjach międzynarodowych.
Ukraina, mimo że nie jest związana z nami sojuszem natowskim, otrzymuje znaczące wsparcie i dzięki temu broni się tak długo. Polska wówczas nie uzyskała wsparcia poza dyplomatycznym i politycznym. I tutaj takiej paraleli nie ma - podkreśla.
Według prof. Sadowskiej pokazuje to, że Europejczycy wyciągnęli lekcję z historii. - Na pewno Polacy są najbardziej wyczuleni i Polska najgłośniej o tym mówiła od początku, ale widać, że nie tylko Polska - dodaje.
Imperialna ciągłość polityki Rosji
Zapytana o źródła rosyjskich ambicji, ekspertka wskazuje na historyczną ciągłość.
W okresie sowieckim używane były inne hasła - rozszerzanie rewolucji, budowa sprawiedliwszego systemu politycznego. Teraz hasła "ruskiego miru" mają charakter narodowy i religijny. To jest różnica w nazwie. Natomiast działania i sposób myślenia wydają się bardzo podobne - zaznacza.
Prof. Sadowska zwraca uwagę, że rola historii w propagandzie Kremla jest fundamentalna. - Historię się przekłamuje, posuwając się do daleko idącej hipokryzji. Sprawa Katynia czy właśnie 17 września eksploatowana jest do granic możliwości - mówi.
Lekcje dla współczesnych
Na zakończenie prof. Sadowska podkreśla, że historia nigdy nie powtarza się w całości, ale może wskazywać kierunki refleksji.
Historia nie powtarza się zawsze i nie można tak tego traktować, bo to też może być usypiające. Natomiast warto się zastanawiać, czy któryś elementów scenariusza się nie powtórzy, i wyciągać lekcje dla siebie, co można zrobić lepiej, jeśli kiedyś popełniło się błędy - podsumowuje prof. Sadowska.